Cięższy, ale wydajniejszy? – zmiana z Air M2 na Pro 14″
Niecałe pół roku temu, będąc naprawdę zdenerwowanym wydajnością oraz ogólnymi wrażeniami z użytkowania „intelowego” wielkiego i gorącego MacBook’a Pro 16″ postanowiłem postawić na kompromis bardzo dobrej wydajności, czasu pracy na baterii oraz mobilności. Wybór padł na podstawowego MacBooka Air z procesorem M2. Był to jeden z lepszych komputerów jakiego miałem okazję używać, jednak kilka dni temu znów nastał czas na zmianę. Skąd ten pomysł?
Specyfikacja
W obecnej linii komputerów z systemem macOS trudno jest dokonać odpowiedniego wyboru. Mobilny i lekki MacBook Air M2 w podstawie posiada 8 gigabajtów pamięci RAM oraz 256gb pojemności dysku. Cena za tak wyposażony model sięgała aż 7000zł (aktualnie w sklepach normą stał się koszt około 6200zł), natomiast wystarczy dołożyć więcej RAMu (do 16gb za ~1200zł) oraz dwukrotnie zwiększyć dysk (za kolejne ~1200zł) i z już całkiem drogiego laptopa robi się jeszcze droższa maszyna za około 9 tysięcy złotych.
Mimo mojego zamiłowania do podstawowego modelu MacBooka Air M2, bazowa konfiguracja po prostu przestała mi wystarczać. Mała ilość RAMu na początku w ogóle nie sprawiała problemu, natomiast po zapchaniu się dysku SSD niemałą ilością programów potrzebnych mi do pracy komputer zaczął się lekko dławić. Wynikało to z braku odpowiedniej ilości miejsca na tzw. SWAP, którego laptop używał, kiedy pamięci RAM brakowało. Mimo niechęci do dość grubej i całkiem sporo ważącej bryły MacBook’a Pro 14″, stwierdziłem, że kupno Air M2 w lepszej konfiguracji zupełnie mija się z celem, skoro niewiele drożej można dostać komputer, który… no właśnie, w czym właściwie jest lepszy?
Różnice, które odczułem po przesiadce
Cóż, nie skłamię jak powiem, że na początku trochę przeraziłem się wagą i grubością tego komputera. Aira mogłem nosić w rękach, kłaść go wszędzie i łatwo przenosić bez obaw że gdzieś nim walnę. Był tak lekki, że chciałem po prostu wziąć go pod pachę i iść gdzie tylko miałem ochotę, żeby następnie położyć go na kolanach i robić nawet najbardziej wymagające rzeczy. Z 14-calowym Pro nie mam już takiego uczucia. Przenosi się go ciężko i aby go używać prędzej szukam jakiegoś blatu, aniżeli własnych kolan.
Nie opuszcza mnie natomiast wrażenie, że używam czegoś bardzo premium (tak jak w sumie być powinno). Najprawdopodobniej jest to skutek nieszczęsnej (dużej) wagi komputera, jego świetnego wykonania, a także klawiatury, która mam wrażenie, że jest wykonana lepiej niż w MacBooku Air, natomiast nie potrafię opisać dlaczego. Klawisze w Airze należały zdecydowanie do najlepszych z jakimi miałem do czynienia w laptopach, ale miało się wrażenie, że są po prostu gorzej („taniej”) wykonane. Klawiatura w Pro 14″ ma podobny skok, jest nieco „twardsza”, ale równie dobrze się na niej pisze. Szybko przyzwyczaiłem się do tej zmiany.
Następną rzeczą, której nie sposób przeoczyć jest ekran. Ten w 14″ po prostu powalił mnie z nóg. Matryca wykonana w technologii Mini-LED nie tylko jest bardzo wyraźna, ale ma również świetny kontrast. Czernie są o wiele głębsze i widać to nie tylko na filmach, a już przy normalnym użytkowaniu systemu. No i odświeżanie o wartości 120Hz – to jest to co naprawdę robi robotę. Dzięki płynniejszemu ekranowi ma się złudzenie, że cały komputer jest o wiele szybszy, a każda animacja idealnie dopasowana. Nawet zwykłe przeglądanie internetu stało się czymś „wow” zwłaszcza dla osoby, która aktualnie nie posiada żadnego sprzętu z odświeżaniem wyższym niż zwykłe 60Hz.
Porty. Po niemal 6 latach życia z MacBookami wyposażonymi jedynie w USB-C niemal zapomniałem, że inne wejścia w ogóle istnieją, a tym bardziej trudno uwierzyć, że z powrotem znalazły się w laptopach Apple. MacBook Air M2 wyposażony jest w dwa porty USB-C, MagSafe i wejście słuchawkowe. W Pro 14″ oprócz tych samych co w Airze wejść znajdziemy także HDMI, dodatkowe USB-C, a także wejście na kartę SD, które całkiem szybko przydało mi się do zgrania zdjęć z aparatu do tego tekstu.
Ostatnią już rzeczą, którą od razu spostrzegłem jako kolejną zaletę Pro 14″ są głośniki. Są one nieporównywalnie lepsze od tych znanych mi z MacBooka Air M2. Mają dużo więcej basu, grają zaskakująco szeroko i o wiele głośniej. Nie zdarzają się również przestery, czyli trzeszczenie i harczenie głośników, czego niestety czasami można było doświadczyć w cienkim Airze.
Czy może być jeszcze szybciej?
Pewnie wielu z was ciekawi jak właściwie wygląda sprawa z wydajnością. W końcu nawet podstawowy, używany przeze mnie kilka miesięcy Air M2 posiadał świetny 8-rdzeniowy procesor oraz 8-rdzeniową grafikę. Nie miałem z nim żadnych problemów jeśli chodzi o szybkość wykonywania zadań. Przejście z Intela to była istna przepaść. Komputera używam głównie do programowania – czasem jest to lżejszy kod, a ostatnio coraz cięższe zadania.
Air ze wszystkimi danymi mu przeze mnie taskami radził sobie świetnie. Aplikacje uruchamiały się szybko, kompilacja kodu zajmowała dosłownie kilka sekund, a symulatory iPhone’a które są mi niezbędne do pracy włączały się w mgnieniu oka. Do czasu kiedy było miejsce na dysku. Po kilku miesiącach, kiedy moje potrzeby na wszelkiego rodzaju programy zaczęły się zwiększać, pamięć powoli się kończyła, a system potrafił lekko się wieszać jak uruchomione było za dużo programów. No i w końcu stwierdziłem, że potrzebuję lepszych podzespołów.
MacBook Pro 14″ wyposażony jest w 16gb pamięci RAM i 512gb przestrzeni dyskowej. Na tym jednak różnice się nie kończą. Oprócz rzeczy dostrzegalnych gołym okiem, które wymieniłem wcześniej, Pro ma sporą przewagę jeśli chodzi o procesor. System pracuje tu pod kontrolą mikroukładu M1 Pro, który tak jak M2 posiada 8 rdzeni CPU (jednak 6 wydajnościowych i 2 oszczędne, w przeciwieństwie do Air M2, który ma 4 wydajnościowe i 4 oszczędne). Różnica jednak pojawia się w grafice. M2 posiadał 8-rdzeniowe GPU, natomiast M1 Pro wyposażony został w aż 14 rdzeni graficznych.
Mimo wysoko postawionej poprzeczki przez podstawowego, lecz bardzo wydajnego Aira M2, używając 14-calowego MacBooka Pro nie da się nie zauważyć, że jest on jeszcze szybszy. W większości przypadków są to różnice rzędu kilku sekund przy uruchamianiu niektórych programów czy kompilacji kodu. Możliwe, że jest to także zasługa o wiele szybszego dysku SSD, który w testach okazał się odczytywać dane niemal 7 razy szybciej, a zapisywać ponad 3x szybciej niż dysk w podstawowym Air M2.
Bateria
Otwierając pudełko obu MacBooków, można powiedzieć, że niewiele się różni typ akcesoriów do nich dołączonych. Rozpakowując 14-calowego Pro ucieszyła jednak obecność mocniejszej 67-watowej ładowarki. W przypadku Aira M2 mieliśmy do dyspozycji kostkę o mocy jedynie 30W co pozwalało na naładowanie baterii wielkości około 4565mAh w czasie ~2-3 godzin w zależności od używania komputera w czasie ładowania. W Pro ten czas można skrócić o niemal godzinę, mimo większej baterii o pojemności 6075mAh.
Co do czasu pracy na baterii mam mieszane odczucia. Air był w stanie wytrzymać dłużej przy lżejszych zadaniach. Przeglądając internet i nie robiąc nic skomplikowanego pozostały czas pracy przy pełnym naładowaniu potrafił przekroczyć nawet 12 godzin. Często po 8 godzinach ciągłego świecenia się ekranu komputera w pracy zostawało mi nawet 50% pozostałej baterii. W Pro 14″ takiego wyniku już raczej nie osiągnę.
Oba komputery zużywają więcej prądu przy intensywniejszym użyciu, jednak Pro jest wyraźnie cieplejszy w okolicach położenia nadgarstków i przy programowaniu baterię pożera troszkę szybciej. Jeśli jednak planujemy robić same lekkie rzeczy na komputerze, nie warto w ogóle brać pod uwagę cięższego Pro, bo na baterii najprawdopodobniej wytrzyma krócej.
Było warto?
Oczywiście, że tak. Natomiast z żalem pożegnałem się z MacBookiem Air M2. Gdyby nie to, że wraz ze wzrostem doświadczenia w programowaniu zacząłem potrzebować mocniejszych podzespołów, a w szczególności dysku i RAMu prawdopodobnie nie myślałbym o zmianie tego komputera na inny. To samo by było w przypadku kiedy od razu zdecydowałbym się na kupno Air w konfiguracji 16/512, ale tak jak wspomniałem na początku – w takim wypadku aż szkoda by było nie dopłacić około tysiąca złotych do Pro 14″. Podstawowy model 14-calowego MacBooka Pro w większości sklepów dostaniemy bowiem za około 10 tysięcy złotych, a analogicznej konfiguracji Aira M2 za około 9.
Mimo że MacBook Pro 14″ jest o wiele cięższy i niewątpliwie grubszy od używanego przeze mnie niemal pół roku Aira, jest on bardziej skrojony pod moje potrzeby i szczerze mówiąc trochę żałuję, że od razu przy zakupie poprzedniego komputera nie pomyślałem o dopłacie do bardziej profesjonalnego modelu. Mam nadzieję, że obecna specyfikacja wystarczy mi na co najmniej kilka lat bezproblemowej pracy. Jak na razie jestem bardzo zadowolony zarówno z wydajności, jak i innych korzyści które dało mi przejście na model Pro.